';

Fakty i mity na temat OFE

Fundusze emerytalne podobne do polskich wprowadzono w około trzydziestu krajach. Wszystkie z nich, oprócz Szwecji, to kraje rozwijające się, które prawie zawsze korzystały przy wprowadzaniu reformy z pomocy instytucji międzynarodowych. Czy zatem uprawniona jest teza, że rozwinięte kraje Zachodu oparły się zewnętrznej presji i świadomie nie zgodziły się na OFE, wybierając trwanie przy systemach repartycyjnych?

Zdecydowanie nie. Proces odchodzenia od monopolu systemów repartycyjnych ma miejsce praktycznie na całym świecie. W krajach rozwiniętych przyjął on tylko nieco inną formę niż na przykład w Polsce. Warto prześledzić, na czym dokładnie polegały różnice. Zacznijmy od przypomnienia, co dokładnie wyróżnia OFE. Są to fundusze emerytalne:

a) prywatnie zarządzane;
b) finansowane z obowiązkowych składek;
c) zagospodarowujące fundusze przekierowane z systemu repartycyjnego

Takich dokładnie funduszy rzeczywiście nie ma w Niemczech, Holandii, USA czy jakimkolwiek kraju wysoko rozwiniętym oprócz wspomnianej Szwecji. Wszędzie jednak nie brakuje prywatnie zarządzanych funduszy emerytalnych. Jak się za chwilę przekonamy, również cecha (b) występuje o wiele bardziej powszechnie niż się nam w Polsce wydaje.

O tym, że na Zachodzie nie ma OFE decyduje dopiero ostatnia ich charakterystyka. Nigdzie nie zdecydowano się zmniejszyć składki do systemu repartycyjnego – fundusze emerytalne są finansowane z dodatkowych składek pochodzących od pracowników, pracodawców oraz od państwa. Takie rozwiązanie było naturalnym wyborem w krajach rozwiniętych, gdzie pracownicy są mniej skłonni do unikania składek ze względu na większe zaufanie do systemu emerytalnego oraz wyższe zarobki. W Polsce nie było zaś zgody na podniesienie składki emerytalnej, która i tak jest u nas wyższa niż w wielu bogatszych krajach jak na przykład Francja, Szwajcaria czy USA. Było za to szerokie pole dla oszczędności w systemie pozwalające wygospodarować miejsce na dodatkowy wydatek, takie jak likwidacja przywilejów emerytalnych czy wcześniejszych emerytur. Można więc powiedzieć, że w Polsce wprowadzeniu obowiązkowych prywatnych funduszy emerytalnych towarzyszyła faktyczna obniżka składki na ZUS, czego z różnych względów nie zrobiono w bogatszych krajach Zachodu. Na tym polegała główna różnica w sposobie wprowadzania filara kapitałowego. Mniej różni Polskę od Zachodu w kwestii zmuszania do członkostwa w OFE. Także i w rozwiniętych państwach bardzo często bowiem stosowano środki niewiele w praktyce różniące się od przymusowego zapisania wszystkich do OFE. Szerzej można przeczytać o tym w opublikowanym w tym roku raporcie TEP „Dodatkowy system emerytalny w Polsce. Diagnoza i rekomendacje zmian”. Na przykład w Holandii pracodawcy mają obowiązek tworzenia pracowniczych programów emerytalnych, a pracownicy obowiązek do nich wstępować. W efekcie poziom uczestnictwa w systemie – również opartym o prywatne fundusze emerytalne – sięga 94%. W innych krajach wysokie uczestnictwo uzyskuje się poprzez bardzo hojne dopłaty państwa (w formie ulg podatkowych albo bezpośrednich wpłat na konto) lub domyślne zapisywanie nowych pracowników do programów z możliwością indywidualnego wypisywania się. Takie rozwiązania nie są, ściśle rzecz biorąc, przymusowe, gdyż można nie należeć do żadnego funduszu, jednak stan ten osiąga się kosztem sporego wysiłku oraz utraty państwowych dopłat. Dlatego w praktyce mało kto na to się decyduje. Z tej perspektywy polska forma przymusu jest przynajmniej szczera – nie ma żadnej orwellowskiej „quasi dobrowolności”. Państwo zapisało wszystkich, bo uważało, że jest w powszechnym interesie zbierać na emeryturę w dwóch filarach. Dodatkowym argumentem za stuprocentowym uczestnictwem było to, iż system obejmujący wszystkich jest tańszy dla przyszłych emerytów.

Comments
Podziel się
office-main