Początek tygodnia światowe giełdy przywitały czerwienią. To efekt obaw o kondycje chińskiej gospodarki. – To może być początek większych problemów – nie wyklucza Maciej Bitner, główny ekonomista Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych.
Indeks Szanghajskiej giełdy SSE Composite zanotował w poniedziałek 8,5 proc. spadek, co było największym dziennym spadkiem od 2007 roku. Panika przeniosła się na inne giełdy – ważniejsze europejskie parkiety traciły po kilka procent, WIG 20 pod koniec dnia tracił nawet 7,5 proc. Skąd ta panika?
Tym razem inwestorów postraszyły Chiny. Potężne spadki notowań w Szanghaju wystraszyły inwestorów na całym świecie, którzy już od dłuższego czasu mają coraz więcej obaw o stan chińskiej gospodarki – wciąż jeszcze światowej lokomotywy wzrostu.
To tylko korekta czy już początek krachu?
– Niewykluczone, że jedno i drugie – warto bowiem przypomnieć, że aż do swoich szczytów w czerwcu indeksy szanghajskiej giełdy wzrosły w rok o ok. 150 proc. Ale w tle mogą czaić się problemy dla realnej gospodarki. – Notowania giełdowe często wyprzedzają, to co się dzieje w realnej gospodarce – przypomina w rozmowie z wnp.pl Maciej Bitner, główny ekonomista WISE. Jego zdaniem obawy o chińską gospodarkę mogą być uzasadnione.
– Od kilku lat, wbrew powszechnym zachwytom nad Chinami, przewidywałem możliwość bańki w chińskiej gospodarce. Oczywiście należy docenić dotychczasowe osiągnięcia, wyciągnięcie z ubóstwa 500 mln ludzi, szybki wzrost gospodarczy, ale od pewnego czasu ten model gospodarczy oparty na wielkich państwowych inwestycjach zaczął się wyczerpywać – twierdzi Maciej Bitner. – Na pewnym etapie rozwoju potrzebne są zmiany instytucjonalne – powiedział Bitner, dodając, że Chiny z takimi zmianami zwlekały – nie przeprowadzono prywatyzacji, w gospodarce wciąż dominują wielkie uzależnione od państwa firmy, a rozwój był finansowany przez kredyty państwowych banków. – Tymczasem można mieć wątpliwości, czy Chiny przy całym swoim szybkim rozwoju są już krajem na tyle bogatym, by takie długi udźwignąć – twierdzi ekonomista.