';

TTIP i europejski „trójnóg”

Paweł Zerka

Komentarz

Z perspektywy Unii Europejskiej, celem Transatlantyckiego Porozumienia w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP) powinien być nie tylko wzrost produktu krajowego brutto czy wzmocnienie wspólnoty transatlantyckiej, lecz przede wszystkim zabezpieczenie liberalnej demokracji oraz wysokich standardów regulacyjnych Starego Kontynentu. Do tego z kolei potrzebny jest gospodarczy rozwój i nowe miejsca pracy. Długotrwała stagnacja i przeciągający się wspólnotowy „stan podwyższonej gotowości” uczynią realnym niebezpieczeństwo, że europejski „trójnóg” w końcu się przewróci.

Brakujący element

Europejczycy cieszą się dziś w wielu dziedzinach relatywnie wysokimi standardami regulacyjnymi (m.in. środowiskowymi, zdrowotnymi, żywnościowymi, na rynku pracy), oraz korzystają praktycznie bez ograniczeń z dobrodziejstw demokracji liberalnej. Jednak powolne wychodzenie Europy z kryzysu z utrzymującymi się w wielu państwach członkowskich problemami ze wzrostem gospodarczym i zapewnieniem dobrej jakości miejsc pracy, stanowi coraz poważniejsze ryzyko – zarówno dla europejskich standardów, jak i dla kształtu demokracji.

Z jednej strony, na tle kruchych i niepewnych perspektyw wzrostu gospodarczego obserwujemy w Europie wzrost resentymentów narodowych. Nie brak dziś w Europie państw członkowskich, w których materializują się ryzyka, przed jakimi stoi europejska demokracja liberalna z jej szerokim zakresem swobód obywatelskich. Dani Rodrik, ekonomista z Instytutu Badań Zaawansowanych w Princeton, przypomina, że liberalna demokracja jest wyjątkowo rzadkim zjawiskiem1. Nie ma co dziwić się, że w wielu miejscach na świecie – od Rosji, przez Turcję, aż po Wenezuelę – demokracja okazuje się fasadowa, obejmując co najwyżej prawa wyborcze i prawa własności, ale już niekoniecznie prawa obywatelskie. To demokracja liberalna jest ewenementem. I dlatego tym uważniej należy jej strzec.

To niejedyne zagrożenie, przed jakim stoi Europa. Z drugiej strony, już nie tylko w związku z kryzysem gospodarczym, w UE pojawiają się niepokojące tendencje fragmentaryzacji. Ich ucieleśnieniem są dyskusje o możliwym wyjściu Wielkiej Brytanii z UE czy o ograniczeniu zasięgu Strefy Schengen. Jeżeli fragmentaryzacja Europy zajdzie zbyt daleko, wtedy z czasem pod znakiem zapytania staną wysokie standardy osiągnięte w toku europejskiej integracji. Miały one szansę wykształcić się i utrzymać w dużej mierze dzięki temu, że państwa członkowskie wzajemnie się do ich przestrzegania zobowiązały. Ale czy pozostawione same sobie zdecydowałyby się na ich utrzymanie?

Tymczasem, to właśnie dzięki tym standardom można było oczekiwać, że wzrost gospodarczy w Europie zostanie „okiełznany”; że liczyć się będzie jakość rozwoju gospodarczego, a nie tylko nominalnie wyrażona wysokość wzrostu PKB. Europa odgrywa ważną rolę jako promotor zrównoważonego rozwoju na arenie międzynarodowej – nawet jeśli w tej chwili prowadzi to czasem do bezsprzecznie niepokojącego „outsourcingu” efektów dotychczasowego modelu rozwojowego do krajów globalnego południa2.

Przez ostatnie ćwierć wieku integracja w ramach europejskiego wspólnego rynku zapewniała wystarczający impuls do tego, aby w Europie trwał rozwój gospodarczy, co z kolei – z pomocą ambitnej polityki rozszerzenia – pozwalało na konsolidację demokracji liberalnej, szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej i na południowych peryferiach kontynentu; oraz na ukształtowanie się w UE wysokich standardów. Dziś impuls ten trudno jest odnowić. TTIP i związana z nim perspektywa ambitnej gospodarczej integracji między UE i Stanami Zjednoczonymi to zapewne niedoskonały i najprawdopodobniej niewystarczający, ale mimo wszystko jeden z głównych i nielicznych pomysłów na wypełnienie powstałej luki.

Kwadratura koła? 

TTIP nie będzie jednak dla Europy zbawienny „sam z siebie”. To, jakie okażą się jego konsekwencje dla europejskiej gospodarki oraz dla unijnych standardów, zależy od skuteczności negocjatorów po jednej i drugiej stronie stołu oraz… od przyszłej aktywności podmiotów rynkowych. Dobry TTIP Europa musi sobie jeszcze wywalczyć. Z punktu widzenia UE stawką jest obrona trzech wierzchołków trójkąta: demokracja – rozwój – standardy. Tymczasem, podążając geometrycznym tropem, zadanie to może okazać się równie trudne do osiągnięcia, jak rozwikłanie zagadki „kwadratury koła”.

Nawet jeśli wstępne prognozy makroekonomiczne nakazują wstrzemięźliwość w oczekiwaniach co do natychmiastowych gospodarczych skutków TTIP, to w dłuższym okresie porozumienie daje szansę na stabilne ożywienie europejskiej gospodarki, a co za tym idzie – wzmocnienie demokracji liberalnej i dynamiki integracyjnej na Starym Kontynencie (przy założeniu, że inne czynniki o charakterze szoków zewnętrznych w międzyczasie nie wywrócą pozostałych dwóch wsporników europejskiego „trójnoga”). Dzięki integracji z wyjątkowo chłonnym i atrakcyjnym rynkiem Stanów Zjednoczonych, europejskie standardy mają także szansę ulec wzmocnieniu jako punkt odniesienia dla reszty świata, zamiast być – jak teraz – światowym odstępstwem od normy. To sprzyjać będzie międzynarodowej konkurencyjności europejskiej gospodarki.

Co więcej, dzięki nowym instytucjom służącym współpracy regulacyjnej, USA i UE byłyby lepiej upozycjonowane do promowania w wymiarze globalnym wysokich standardów w innych dziedzinach, takich jak prawa własności intelektualnej czy cyberbezpieczeństwo. Międzynarodowe instytucje, w tym zwłaszcza Światowa Organizacja Handlu (WTO), są w tej chwili dalece zapóźnione w stosunku do rzeczywistych potrzeb regulacyjnych światowej gospodarki. Wybiegając w przyszłość o krok dalej, byłoby wskazane, aby negocjowana w ramach TTIP współpraca regulacyjna między Stanami Zjednoczonymi a UE pozostała otwarta na wymiar multilateralny – na przykład pod postacią wielostronnych form współpracy firmowanych przez WTO, jak proponuje Bernard Hoekman z Uniwersytetu Europejskiego we Florencji3. To perspektywa póki co odległa, którą jednak już teraz warto mieć na uwadze.

Dla Ameryki kontekst negocjacyjny wygląda jednak inaczej niż z punktu widzenia Europy. To tam spotkać się można z opinią, że TTIP to „koło ratunkowe”, które Stany Zjednoczone „rzucają” Europie. Stany Zjednoczone mają istotną strategiczną przewagę, leżąc pomiędzy Atlantykiem a Pacyfikiem. Z dwunastoma gospodarkami Azji i Pacyfiku udało im się już wynegocjować Porozumienie Trans-Pacyficzne (TPP), które do pewnego stopnia stanowi geostrategiczną konkurencję dla TTIP. Stąd postrzegają rezygnację z części europejskich standardów lub ich zmianę jako niezbędne ustępstwo, które Europejczycy powinni ponieść, aby pozostać w grze dotyczącej nowego, wyłaniającego się systemu globalnego zarządzania międzynarodowym handlem i inwestycjami.

Warto, by Europejczycy i Komisja Europejska nie ulegali tej jednowymiarowej optyce. Atutem w ręku UE jest nowa, dopiero co przyjęta strategia handlowa pt. „Handel dla wszystkich”4, która pokazuje, że nawet w przypadku niepowodzenia TTIP Europa ma alternatywne scenariusze ożywienia gospodarki. UE może nadal dążyć do rozwoju i intensyfikacji współpracy handlowej i inwestycyjnej z innymi regionami świata: w najbliższym sąsiedztwie, w regionie Azji i Pacyfiku, w Ameryce Łacińskiej. Aby wzmocnić swoją pozycję w negocjacjach z Amerykanami, Komisji Europejskiej nie zaszkodzi odwołać się do argumentów geopolitycznych (prężna gospodarczo, a co za tym idzie politycznie stabilna Europa, leży w interesie USA) oraz do transatlantyckiej wspólnoty wartości (czy naprawdę Amerykanom bliżej do Azji niż do Starego Kontynentu?).

Dla losów TTIP decydująca ma być dwunasta runda negocjacyjna, która odbędzie się na początku 2016 roku w Brukseli. Zanim to się potwierdzi, warto, aby obie strony zawczasu zdały sobie sprawę z tego, że niektóre kwestie (np. standardy, swobody, ożywienie gospodarcze) są względem siebie zbyt współzależne, aby w ramach negocjacji można było rezygnować z jednych bez szkody dla pozostałych. Zamiast zaspokajać się wspólnym mianownikiem, UE i Stany Zjednoczone powinny kierować się zasadą szukania wspólnej wielokrotności.

[1]  D. Rodrik, S. Mukand, The Political Economy of Liberal Democracy, Institute for Advanced Study (draft paper), lipiec 2015

[2]  Na przykład poprzez ograniczenie wysokoemisyjnej produkcji u siebie, a przenoszenie jej do innych krajów, w tym do Chin; Liu, Zhu, Steven J. Davis, Kuishuang Feng, Klaus Hubacek, Sai Liang, Laura Diaz Anadon, Bin Chen, Jingru Liu, Jnyue Yan, and Dabo Guan, Targeted Opportunities to Address the Climate–trade Dilemma in China, Nature Climate Change, 2015

[3]  B. Hoekman, Trade Agreements and International Regulatory Cooperation in a Supply Chain World, EUI Working Papers, styczeń 2015

[4]  Trade for all. Towards a more responsible trade and inestment policy, Komisja Europejska, październik 2015

Comments
Podziel się
office-main