To jest paradoks, że pod względem politycznym Turcja zwraca się ku Wschodowi, a gospodarczo w stronę Zachodu – ocenił Adam Balcer w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Czy spotkanie w Petersburgu przywódców Turcji i Rosji stanowi potwierdzenie tezy o tym, że możemy mówić o strategicznym partnerstwie między tymi krajami?
Adam Balcer: Nie przesadzałbym ze stwierdzeniem, że mamy do czynienia ze strategicznym partnerstwem. Nawet sam Władimir Putin powiedział, że do prawdziwego ocieplenia stosunków potrzeba czasu. Można powiedzieć, że ten czas musi zaleczyć rany. Mówił, że we wzajemnych relacjach były różne okresy. Przypomnijmy, że rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow mówił o tym, że można budować strategiczne partnerstwo, ale Turcja musi zmienić swoją politykę w Syrii. Erdogan może nazywać Putina przyjacielem, ale z drugiej strony powiedział, że istnieje istotna różnica stanowisk w sprawie Syrii. Widać było jak się cieszy z sukcesów opozycji walczącej z Assadem w Aleppo, której Turcja jest jednym z najważniejszych sojuszników. Wiadomo, że w tym samym czasie Assad ma bardzo duże wsparcie ze strony rosyjskiego lotnictwa i artylerii. Im Turcja będzie bardziej autorytarna, to pod względem ustrojowym będzie zbliżała się do Rosji, a oddalała od Zachodu. Będzie potrzebowała Rosji do tego aby lewarować się wobec Zachodu i wzmacniać swoją pozycję. Z drugiej strony Rosja będzie wykorzystywała divide et imperia wobec Zachodu i rozgrywać Turcję względem innych państw członkowskich NATO czy Unii Europejskiej.
Część z tego co mówią rosyjscy i tureccy politycy jest myśleniem życzeniowym i tworzeniem wirtualnej rzeczywistości. Mowa jest o tym, że wspomniana współpraca ma mieć charakter ekonomiczny. Obydwie strony zapowiedziały, że wznowią rozmowy w kwestii Turkish Stream, przy czym Rosja zapowiedziała, że nie ma mowy o dyskusji nad ceną gazu, co z kolei jest ważne dla Ankary. Pytanie ile paliwa będzie przesyłane? Czy gazociąg będzie miał jedną czy dwie nitki?
Turcji chodzi o to, że oprócz tego, iż jedna nitka może być czymś na wzór Nord Stream, gaz zamiast płynąć np. przez Bałkany będzie transportowany pod dnie Morza Czarnego. Wobec czego nie musi to oznaczać zwiększenia i tak wysokiego uzależnienia gazowego od Rosji, choć i tak w ostatnim czasie ono zmalało. 20 lat temu było to blisko 100 procent. W zeszłym roku było 55 procent, a teraz jest jeszcze mniej. W tym roku po raz pierwszy w historii uzależnienie Ankary od dostaw rosyjskiego surowca spadło poniżej 50 procent.
Dla Turcji jest również korzystne to, aby powstała druga nitka Turkish Stream, by móc zarabiać na tranzycie paliwa do Unii Europejskiej. Pytanie jak to przełoży się na relacje Rosji z UE? Jak zareaguje Komisja Europejska?
Powyższy tekst stanowi fragment wywiadu „Rosja nie zastąpi Turcji Unii Europejskiej„, przeprowadzonego z Adamem Balcerem przez redakcję portalu BiznesAlert.pl.