';

Zmiany w branży hutniczej, idące za transformacją sektora

Transformacja hutnictwa w Polsce może stymulować rozwój innych branż. Ale pod warunkiem powstrzymania trendu zmniejszania rodzimej produkcji. Zmiany w hutnictwie mogą zwiększyć zapotrzebowanie na wysoko kwalifikowaną kadrę.

  • Każde miejsce pracy w hutnictwie zapewnia istnienie 8 miejsc pracy w łańcuchach dostaw. W Polsce pracuje w hutnictwie około 21 tys. pracowników, a więc sektor tworzy niemal 200 tys. miejsc pracy.
  • W wytwarzaniu stali potrzebna jest przede wszystkim wiedza z dziedziny chemii, a w przetwarzaniu z fizyki.
  • Wraz z transformacją hutnictwa odejdą niektóre specjalizacje, ale pojawią się nowe. Osoba, która rozumie procesy produkcji i przetwarzania stali, będzie potrafiła się przekwalifikować.
  • Kwalifikacje, wiedza, wpływ zmieniającego się sektora stalowego na inne branże to główne tematy dyskusji zorganizowanej przez Instytut WiseEuropa i WNP.PL.

Podczas trzeciej już debaty z cyklu poświęconego transformacji sektora stalowego w Polsce i w Europie, organizowanej przez Instytut WiseEuropa i WNP.PL, rozmawialiśmy przede wszystkim o zmianach, jakie transformacja ta spowoduje w potrzebnych branży stalowej kwalifikacjach, a więc na rynku pracy.

Przemysł stalowy już dziś odczuwa w wielu przypadkach brak kadry z odpowiednimi kwalifikacjami. Czy zmiany w sektorze i nowe potrzebne umiejętności poprawią sytuację? Czy branża stalowa jest przygotowana i zdeterminowana do przeprowadzenia koniecznych zmian?

Zaproszenie do udziału w debacie przyjęli: Krzysztof Bocian, analityk Instytutu WiseEuropa, prof. dr hab. inż., Mirosław Karbowniczek z Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej i Związku Pracodawców Przemysłu Hutniczego.

Transformacja hutnictwa i przejście na nowe metody produkcji, a potem także obróbki stali powoduje zmianę zapotrzebowania na kwalifikacje. Wraz z odchodzeniem od wielkich pieców straci rację bytu część obecnych hutniczych specjalizacji. Pojawią się jednak nowe. Już obecnie automatyzacja i digitalizacja procesów tworzą zapotrzebowanie na całkowicie nowych specjalistów.

Zmiana technologii może wpływać na likwidację stanowisk w branży. Potrzebne będą nowe kwalifikacje

Dzisiejszy inżynier w tym segmencie potrzebuje już innych umiejętności niż dwie, trzy dekady temu. Powoduje to m.in. stałą konieczność podnoszenia kwalifikacji, a dalsza zmiana technologii będzie wymagała przekwalifikowania części kadr.

Hutnictwo jako przemysł bazowy ma duży wpływ na zatrudnienie. Według danych Eurofer każde miejsce pracy w hutnictwie zapewnia istnienie 8 miejsc pracy w łańcuchach dostaw czy usługach.

Jak powiedział Mirosław Motyka, w Polsce w ubiegłym roku pracowało w hutnictwie około 21 tys. pracowników, co oznacza, że sektor tworzył niemal 200 tys. miejsc pracy w sposób bezpośredni, pośredni i indukowany. Wyjaśnijmy: sposób pośredni to odbiór towarów czy usług związanych z hutnictwem, a indukowany oznacza miejsca pracy utrzymywane dzięki możliwościom nabywania prywatnych usług przez pracowników hutnictwa.

Stowarzyszenie producentów stali Eurofer wyliczyło, że od 2020 r. przemysł stalowy UE stracił 23 tys. miejsc pracy, a w latach 2009-2020 zniknęło ich 80 tys. W sumie stanowi to jedną czwartą całkowitej siły roboczej sektora stalowego UE. Zmiana technologii może być kolejnym bodźcem wpływającym na likwidację stanowisk w branży.

Zmiana wizerunku hutnictwa to warunek zwiększenia zainteresowania branżą

W Polsce wciąż mamy potencjał kształcenia kadr na uczelniach wyspecjalizowanych w nauczaniu kadr dla hutnictwa – AGH, Politechnice Śląskiej czy Politechnice Częstochowskiej. Problemem jest występujący od lat brak kandydatów.

– Hutnictwo to przemysł źle postrzegany. W społeczeństwie i w mediach jest zwykle pokazywany jako praca trudna, brudna i słabo płatna, co moim zdaniem nie jest prawdą. Obecnie operator urządzeń hutniczych nie stoi przy maszynie, ale steruje nią z klimatyzowanego pomieszczenia, patrząc w ekran monitora – mówi Mirosław Karbowniczek. Zmiana wizerunku hutnictwa to jeden z warunków zwiększenia zainteresowania branżą wśród młodych ludzi planujących swoją zawodową przyszłość.

Już obecnie automatyzacja powoduje, że najcięższe, niebezpieczne i najbardziej powtarzalne prace w hutnictwie są przejmowane przez maszyny. Powoduje to także zmianę potrzebnych kwalifikacji.

– Branża potrzebuje nowego typu pracowników, związanych z informatyką, robotyką i obróbką danych. W hutnictwie polskim już 1-1,5 proc. zatrudnionych to właśnie informatycy, a wraz ze zmianami technologicznymi ten odsetek będzie się zwiększał – mówi Mirosław Motyka.

W przemyśle hutniczym mamy dwa działy: wytwarzanie i przetwórstwo i każdy z nich potrzebuje wiedzy z innej dziedziny.

– W wytwarzaniu potrzebna jest przede wszystkim wiedza z chemii, a w przetwarzaniu z fizyki. Nie wystarczy to jednak, by obsługiwać nowoczesne urządzenia. Do tego potrzebna jest jeszcze wiedza z zakresu elektryki, automatyki, sterowania, informatyki. Dziś procesem zarządza więc zespół ludzi o różnych specjalnościach – mówi Mirosław Karbowniczek.

Transformacja hutnictwa wpływa na zmiany w innych branżach

Przy zmianach technologicznych pojawiają się nowe procesy i urządzenia, zwiększa się poziom ich automatyzacji. Jednak w wielu wypadkach procesy chemiczne czy fizyczne zachodzące w działalności hutniczej niewiele się zmieniają. To może pomóc w przekwalifikowaniu części kadr.

– Osoba, która zna i rozumie zachodzące procesy, będzie potrafiła się przekwalifikować. To tak jak z obsługą smartfona – jeżeli ktoś zna zasadę obsługi takiego urządzenia, to sama zmiana modelu czy generacji telefonu nie będzie dla niego dużą przeszkodą – mówi Mirosław Karbowniczek.

Transformacja hutnictwa ma wpływ na inne branże, np. na sektor energetyczny. Hutnictwo jest przemysłem energochłonnym, wymaga dużej ilości energii i to być musi energia zielona – powiedział Krzysztof Bocian.

Transformacja może także spowodować powstanie i rozwinięcie nowych rodzajów działalności. Jednym z nich będzie wspomniane już w poprzednich dyskusjach wyłapywanie i magazynowanie dwutlenku węgla (technologia CCS). Wprowadzenie jej będzie wymagało zbudowania całego systemu i infrastruktury do wyłapywania, transportu i zatłaczania pod ziemię CO2.

– W Zjednoczonych Emiratach Arabskich technologię CCS już się wykorzystuje. Co roku około 1 mln ton CO2 z procesów hutniczych się wyłapuje i zatłacza do zczerpanych lub istniejących pokładów ropy naftowej i gazu ziemnego. Technologicznie więc CCS jest już dojrzały. Brakuje nam jeszcze odpowiedniej infrastruktury i potrzebnych regulacji, aby stworzyć system pozwalający na sprawne działanie CCS. Nie sądzę, żeby to nastąpiło przed rokiem 2040 – powiedział Mirosław Motyka.

– Transformacja hutnictwa może więc być impulsem rozwojowym dla innych gałęzi przemysłu, natomiast brak działań w kierunku budowy nowych mocy produkcyjnych w hutnictwie będzie pogłębiał obecnie istniejące niekorzystne zjawiska, takie jak deficyt w handlu stalą, dalszy spadek produkcji i zatrudnienia. Więcej przemawia za tym, żeby inwestować w modernizację i rozwój sektora – powiedział Krzysztof Bocian.

Warto mieć własne hutnictwo. Transformację sektora trzeba wesprzeć środkami publicznymi

Zauważył on, że Polska ma zbyt małe i wciąż malejące moce wytwórcze w hutnictwie. Ten trend powinien zostać zatrzymany, ponieważ jest sprzeczny z potrzebami gospodarki.

– Jesteśmy jednym z krajów, gdzie ta luka między produkcją a zużyciem jest tak duża. Dekarbonizując się, wyłączyliśmy zbyt wiele mocy. Problemem są też koszty. Ceny stali kształtują się globalnie, a koszty energii lokalnie. Wysokie w Polsce koszty energii, która stanowi 40 proc. kosztów w hutnictwie, obniżają konkurencyjność naszej stali – powiedział Krzysztof Bocian.

Zauważył, że wiele scenariuszy mówi, że na transformację sektora stalowego w Polsce powinniśmy wydać 10-20 mld euro do roku 2050. Biorąc pod uwagę wielkość PKB, to nie jest dużo. Według Krzysztofa Bociana sektor hutniczy w Polsce inwestował w ostatnich latach w transformację mniej, niż było potrzeba. Przyczyną były m.in. malejące kapitały własne hutnictwa i kurczące się marże.

– W ostatnich latach hutnictwo się charakteryzowało jedną z najniższych rentowności. Podczas gdy dla przetwórstwa średnia wynosiła 5 proc., to dla produkcji stali tylko 1,5 proc. Może to powodować problemy z zyskaniem finansowania koniecznych inwestycji. Bez wsparcia publicznego sektor nie będzie w stanie dokonać transformacji – powiedział Krzysztof Bocian.

Piotr Myszor, wnp.pl

Comments
Podziel się
Dominika Ścioch